Właściwie do niedawna moja wiedza z zakresu rodzinnej genealogii sięgała co najwyżej do czasów dzieciństwa mojej babci, czyli do okresu II Wojny Światowej. Podczas poszukiwań dążyłem do odkrycia tych osób, z którymi łączy mnie genetyczna więź, a nigdy nie miałem okazji spotkać ich na swojej drodze życia.
Historia mojego dziadka
Mój dziadek, Tadeusz, zmarł prawie 30 lat temu. Los tak chciał, że nie było mi dane go poznać i nawiązać jakichkolwiek relacji. Przez te wszystkie lata poznawałem dziadka jedynie na starych zdjęciach z albumów mojej babci oraz z opowieści moich rodziców i innych członków rodziny. Tak się składa, że oglądałem te fotografie bardzo często. Niby zdawałem sobie z tego, że jest moim dziadkiem, jednak tak naprawdę nic o nim nie wiedziałem. Dlatego tak bardzo chciałem się dowiedzieć jakim był człowiekiem, czym chętnie się zajmował, a czego nie lubił robić. Miałem też jedno marzenie, które raczej było z tych nierealnych, ponieważ chciałem usłyszeć mojego dziadka. Jego głos oraz to, w jaki sposób mówił. Nie wierzyłem, że kiedykolwiek się to uda aż do momentu, kiedy wujek pożyczył na święta bożonarodzeniowe kasetę VHS z dnia ślubu moich rodziców. Samo nagranie jest wyśmienitym wehikułem czasu, które pozwala nam poczuć panującą aurę z tamtych lat, a także zobaczyć wszystkich członków rodziny, których już nie ma na tym świecie. Podczas przygotowań do przyjęcia organizowanego w wiejskiej remizie dostrzegłem dziadka, który trzymał pieczę nad przygotowaniem wesela. Widziałem w nim ogromne skupienie nad powierzonym mu zadaniem, trud pracy wkładany w przebieg całej uroczystości ślubnej oraz ogromną radość wypisaną na twarzy, ponieważ nic tak mocno nie wzrusza, jak ślub swojego dziecka. Goście czekali na sali, pośrodku znajdowała się para młoda, a na wprost nich stał mój dziadek, który jako wielki entuzjasta publicznych przemówień nie pozwoliłby na to, by nie wygłosić krótkiej mowy. Tym bardziej w tak istotnym dniu, jakim był ślub swojego syna, czyli mojego taty. I to był właśnie ten moment, kiedy usłyszałem mojego dziadka po raz pierwszy. A tak brzmiały słowa, które stały się dla mnie najcenniejszą pamiątką, jaka pozostała po dziadku:
Wreszcie nadszedł dzień, ten upragniony i wymarzony cel Wasz. Dzień 9 maja 1992 roku. Aby ten dzień był dla Was szczęśliwy, z tej właśnie racji, byśmy poprosili wszystkich znajomych, przyjaciół, nie tylko po to, aby z Wami biesiadować i cieszyć się, ale również po to, żebyśmy wszyscy byli świadkami tego wielkiego wydarzenia w Waszym życiu. Bo pamiętajcie, że życie małżeńskie jest to wielka nieznana podróż. Poznawajcie stale cel tej podróży. Żeby Wam żaden młodzieńczy poryw, żadna głupota, żadne lenistwo nie zaćmiło tego celu, a wtedy na pewno będziecie szczęśliwi. Cóż Wam życzyć, młodym twarzom, posiadającym wiele zalet duszy i serca. Życzę Wam jednego, bądźcie szczęśliwi! W imieniu wszystkich rodziców, wszystkich tutaj zebranych, udzielam Wam rodzicielskiego błogosławieństwa. Niech Bóg Dobrotliwy ześle na Wasze młode małżeństwo wiele, wiele łask. Tego Wam życzą rodzice i wszyscy… (tutaj zebrani).